Przenosiny, UWAGA! Zmieniamy adres na: http://amitiel21.wordpress.com/,
do zobaczenia!
z nurtem bezsenności bratam się w monologu.
czwartek, 16 sierpnia 2012
wtorek, 14 sierpnia 2012
W barowym klimacie wśród unoszących się tumanów kurzu, kryją się
zagadki na których umysły pospolite ścierają sobie zęby. Przyjaźń z domieszką
namiętności uczyniliśmy miłością, lecz pewników w codzienności nie
odnaleźliśmy. Nie przybliżyliśmy się do nich ani na krok. Mimo ochoczego
wyciągania rąk przed siebie, stawania na palcach i wyginania ciała w pozach
nadnaturalnych. Nic. Jedyną namiastką był gwieździsty las oświetlający nam drogę.
piątek, 10 sierpnia 2012
Przycupnijmy dziś na krótką chwilę w miejscu otagowanym jako ból. Różnorakie
jest jego pochodzenie. Od bólu fizycznego, po psychiczny stan nienajlepszy. Bo ktoś
nam ważny odszedł, bo upadliśmy nie na to kolano, bo nie znosimy porażki i
unikamy wszystkiego, co może stan dotychczasowy pogorszyć. Bo jesteśmy chorzy. Poważniej
lub mniej, z rokowaniem lepszym lub gorszym.” Na przekór jednak dziś nie boję się kolana
odrapanego, ja dziś boję się śnić snem niespokojnym i treściwym.”
czwartek, 9 sierpnia 2012
środa, 8 sierpnia 2012
środa, 1 sierpnia 2012
poniedziałek, 30 lipca 2012
niedziela, 29 lipca 2012
Pewnym krokiem powracam po podróży. Wśród błogiego lenistwa,
podpatrywania piramid i lejącego się z nieba żaru, roztopiłam organ piersiowy
strapiony. Doceniłam pewne związki przeszłości, zatraciłam się kolejny raz w
melodiach wielokrotnie przerabianych. Zatęskniłam za codziennością, która
monotonnie mnie usypiała. Za nowością, która początkowo przytłaczała. Podróż mnie uleczyła, dokształciła.
czwartek, 19 lipca 2012
środa, 18 lipca 2012
wtorek, 17 lipca 2012
Jak nisko upadłam w zachłannym poszukiwaniu sielanki . Jak
zatracałam strzępki godności powierzając roztrzepaną czuprynę innej osobie niż
sobie. Koniec Panie i Panowie! Ostatni puzzel trafił na miejsce swe właściwe!
Nie istnieją już zawiłe związki przeszłości, nie wspominamy krain nawiedzanych, ślepia nie łakną widoków przestarzałych i nie wartych odwiedzania. Rozpoczynam nowy dzień, nareszcie bez ciężaru
na barkach. Bez ciężaru, który trzymał się kurczowo mimo każdego wyrazu
spontanicznej radości.
sobota, 14 lipca 2012
Resztkami sił wierzyłam w prawowitych ludzi. W ich prawdziwe
spojrzenia, w nieubrane obłudą czyny. Wierzyłam również w to, że pokaleczona złymi wyborami osoba, może liczyć na uśmiech losu, na wiatr w żagle. Los nierówno
rozdaje karty. Mniej łaskawszy, w humorze nieodpowiednim rzuca ziarnami w oczy,
które palą zostawiając blizny. Czasem wynik jest niezależny od podjętej
decyzji. Słyszę szelmowski śmiech w tle pieśni zwyczajnych: „wcale nie byłem tym, za kogo się podawałem.
Na nosie Wam wykwintnie zagrałem”. Bezmyślnie tańczyliśmy w rytm grajka
niemego.
Tendencyjnie okłamujemy samych siebie. Żyjemy obrazem stworzonym w
głowie pragnąc powrotu czegoś, co wcale nie przybiera takiego kształtu. Z zakotwiczonej
resztki ułudy tworzymy kulę większą, w której mieszają się także nasze
iluzorycznie prawdziwe treści. W przypadku
niektórych potykanie o ten sam kamień staje się codziennością.
piątek, 13 lipca 2012
Przy zwykłym spotkaniu niezwykła rozprawa. Mimo oklepanego tematu,
argumenty nie mają końca. W stylu "co było pierwsze- jajko czy kura?" o
istnieniu miłości prawiliśmy. Czy wytworem biologii jest, wyobraźni, czy
stanowi tylko przywiązanie wzajemne? Uznaliśmy ostatnie. Boisz się, że‘ bez ciebie już nie będzie tak
samo’- nie będzie. Za to jest inne, lepsze lub nieco gorsze, ale INNE. Idziesz
do przodu.
"Oszczędził sobie żałości przestając gonić za nieistniejącym
ideałem. Ujrzał szczęście w zwyczajnym na pozór uśmiechu."
czwartek, 12 lipca 2012
„Byłam pewna, że będziecie sobie budować wspólnie życie”. Najgorszymi
doradcami są przeto osoby, które patrzą na rozwój wydarzeń z boku, na ogólne
wpasowanie postaci do tła. Ci którzy coś wiedzą o wewnętrznej strukturze, mogą
już budować bardziej złożone wypowiedzi, potencjalnie uczulać i alarmować o
niepokojących symptomach nadchodzącego kataklizmu. Jakobym stała się mądra po
szkodzie, nieco poobijana, aczkolwiek
szczęśliwsza. Nie łaknę tak słów, które niegdyś mnie karmiły, odrzucam je. Poparte
aż niczym fragmenty pompatycznych wystąpień ciętych języków, również przestały
robić na mnie większe wrażenie. Jeśli masz mi coś do powiedzenia- zapraszam do
mojego świata.
wtorek, 10 lipca 2012
poniedziałek, 9 lipca 2012
piątek, 6 lipca 2012
Moja słabość do Edwarda Nożycorękiego zaczyna się tam, gdzie
zaciera się linia zdrowego rozsądku. Ściśle skojarzony z magicznymi pyłem
niosącym wciąż żywe wspomnienia, z zapachem ozonu po burzy, z sentymentem do
wina i splotu rąk. Z wyjściem ku płaszczyznom czystych abstrakcji, które
usilnie chciałam ujarzmić. Z niedoskonałością płynącą z nieoszlifowanego
piękna.
"Z rozrywkowym mężczyzną dziecko, przeżyjesz wiele ciekawych
momentów, spontanicznych urywków, jednak to z tym spokojnym możesz pomyśleć nad
ułożeniem sobie życia". Myśl mą dzieli przekonanie, że większość kobiet ciągnie
do ‘złych’ osobników, do dreszczyku emocji i nieokrzesanego, dzikiego współżycia
pod każdą postacią. Panowie okrzesani, natomiast, ci siedzący spokojnie w kącie
knajpy i sączący piwo samotnie, bądź w gronie najbliższych współtowarzyszów, pozbawieni
ochoty na wyścig szczurów nie wydają się jakkolwiek widnieć na straconej
pozycji. Niektóre z nas, skruszone po przegranej batalii wracają, doceniają
czyhające tuż za rogiem szczęście, przedkładające się nad wyimaginowane i
tymczasowe poczucie satysfakcji.
środa, 4 lipca 2012
wtorek, 3 lipca 2012
A co jeśli się udusi, nie uczeka w miejscu oliwkowo- kawowych
inspiracji? Jeśli odbiegnie za daleko i nie będzie mogło wrócić? Marne me
wymówki z pędzlem w ręku i piegami z farby. Świat nie zaczeka! On ze snem
trzyma na bakier.
Bolączka interpersonalnych kontaktów znów szczypie i piecze. Świerzbiące
place ciach! plasterek odrywają. I po co, a na co? Kiedy wszystko co mogłam
zrobić, to plasterkiem ukoić.
niedziela, 1 lipca 2012
„Bo Pani ma tak wszystko ładnie poukładane, posprzątane, żyć się
musi miło!”. Rzecz tu można tylko: „podwinięte pod dywan, ukryte za ciężkimi
zasłonami, upchane w szuflady”.
Jakoby przeciwniczką
noszenia wszelakich masek jestem, tak ludzie chętnie nakładać je lubią na cudzą
twarz. Z uśmiechu robią grymas pośród chmurnych brwi, z grymasu zaś uciechę
ducha. Gramy w sztukach wystawianych
sobie wzajemnie, bardziej lub mniej świadomie pociągając za sznurki
wieloznaczności. Pławimy się w kalejdoskopie znaczeń.
sobota, 30 czerwca 2012
poniedziałek, 25 czerwca 2012
wtorek, 19 czerwca 2012
Dlatego w życiu winno się być nieco bardziej egoistą, niżeli
altruistą. Widzieć kiedy pomoc innym zaczyna działać ze szkodą dla ciebie. Pomagać
tak, by samemu nie stać się emocjonalnym wrakiem. Być blisko ludzi, którzy nie
tylko biorą, ale także dają coś od siebie. Nie żyć za kogoś. Mieć jedno, swoje i wyjątkowe. Z rozmów
zawieszonych w egzystencjalnej próżni czerpać umiejętnie radość. Za pomocą
drogowskazów. Z mokradeł beznadziejności powędrować z twarzą do Słońca.
poniedziałek, 18 czerwca 2012
sobota, 16 czerwca 2012
Gubiąc się w zakamarkach pokrętnych dni, egoistycznie podążaj za
głosem wewnętrznego instynktu. Nikt, tak dobrze jak Ty nie wie, na co jest pora,
oraz jaki bukiet emocji zakwita aktualnie w trzewiach.
----
Porzucając normy, stereotypy- żyjąc w sposób innie odważny
narażasz się na las przeszkód- szybko zostawisz go za sobą.
piątek, 15 czerwca 2012
wtorek, 12 czerwca 2012
sobota, 9 czerwca 2012
Dziś słowa o obłudzie, hipokryzji rzucam w kąt. Dlatego, że dziś
nie mogłam piękniej przekonać się o pomocy przyjaciół, niżeli w czas w którym
nadzieję zastąpiły fakty.
----
Pierwsze z dni nieznanego, nieeksplorowanego nie muszą być tak złe
i kwaśne. Bez czkawki wchodzę nowy
dzień, bez zgryzoty na paszczaku i kontrfaktycznych pomyślunków.
czwartek, 7 czerwca 2012
Nienawidzę tego, kim stałam od czasu zwiedzionego w
ślepy zaułek zaufania. Podejrzliwa, przewrażliwiona z uczuciem permanentnego
olania. The Golden State-"Bomb" przyśpiewuje dobre wspomnienia, których kurczowo
się trzymam, gdy fakty są inne. A ona zapoczątkowała nowy rozdział mojego życia, nacechowany zmianami, wprowadzonymi
do obiegu i tymi czekającymi w kolejce. Jeśli jednak przyznam się sama przed
sobą, jak wielką gulę noszę ze sobą każdego dnia w żołądku, a motylom pousychały
skrzydła- droga jest oczywista. Ból przemieszany z nadzieją rozgościł się w
moim sercu.
Prawda może cie skrzywdzić. Prawie zawsze to robi. Wkrada się podstępnie
rozsypując dopiero co ułożone puzzle w drobny mak. Zostawia cię na pastwę losu
z milionem drobnych elementów, z którymi trzeba sobie poradzić samemu. Czy się
jest w jednym kawałku czy tez nie. I może prawda wyzwala, ale miast kajdan,
doczepia do nogi kulę braku zaufania, lęków i obaw, z którą samotnie zmuszony jesteś
wędrować przez niezliczona ilość dni swojego życia.
wtorek, 17 kwietnia 2012
Nigdy nie zastanawiałam się nad pewnymi, na pozór
oczywistymi kwestiami. Brałam je za coś stałego. Niezmiennego. Nie
przypuszczałam, że mogą zmieniać swoje właściwości, działać niezgodnie z ruchem
wskazówek zegara. Bo niby dlaczego, po co? Matka natura lubi jednak płatać
figle- nie znosi dwubarwności. Wybiera multikolor.
Subskrybuj:
Posty (Atom)